Zdjęcie: „The Good Place”
Całkowicie subiektywne zestawienie, tego, co się działo w internecie w zeszłym roku. Niewymieniające wszystkich trendów zrodzonych w pandemicznej kreatywności, challengów, trendów z Tik Toka, memów, ani wszystkich filmików, przeróbek, obrazków, cytatów i żarcików wywołanych przez działania naszego rządu. Głównie dlatego, że to niemożliwe wymienić wszystko. Sama na pewno nie widziałam wszystkiego, a nawet połowy. Internet jest przepastny, a tak zwane jego krańce nie są krańcami samymi w sobie, ale krańcami dla ciebie samego i twojej bańki. Jakkolwiek dziwne by one nie były.
Więc raczej – jest to subiektywne kalendarium tego, co sama widziałam, i co z dużym prawdopodobieństwem również widzieliście.

Styczeń
Przez to, że premiera w większości krajów była już w grudniu, a w Polsce dopiero 3 stycznia, początek roku dostał rykoszetem nie tyle pod nazwą, co pod postacią „Kotów”. Ja nie widziałam, więc też nie za bardzo powinnam się wypowiadać. Ale wystarczył mi zwiastun, memy oraz Zwierz Popkulturalny pytający: „Dlaczego Ian McKellen, genialny aktor Szekspirowski, siedzi w tym filmie w szafie i chłepcze mleko? Dlaczego futro Idrisa Elby jest pod kolor jego skóry? Dlaczego w pewnym momencie człowiek ma wrażenie, że po filmie gania nagi Idris Elba, tylko bez genitaliów, za to w futrze? Dlaczego to jest jakoś dziwnie atrakcyjne”.
Megxit, który ma już nawet swoją stronę na Wikipedii, przypadł na dokładnie 8 stycznia, kiedy to Harry i Meghan ogłosili na Instagramie – bo gdzieżby indziej – swoją decyzję w związku ze zrzeknięcia się roli „senior members” rodziny królewskiej, rozdzielając swój czas pomiędzy UK i USA i by stać się niezależnymi finansowo. Potem było „Sandringam Summit”, którego decyzje zostały określone jako „hard Megxit”, idealnie składając się w czasie z oficjalnym wyjściem Wielkiej Brytanii z UE.
A pod koniec miesiąca, mesjasz lewoskrętnej witaminy C oraz podawanego dożylnie perhydrolu został zdjęty z YouTube’a. I nie, nie chodzi o Trumpa, bo na to trzeba było poczekać jeszcze rok, ale o Jerzego Ziębę. Sam zainteresowany szybko założył nowe kanały, gdzie prowadził „Kryzysowe LIVE”, mówiące o tym jak „ziemia zakażona 5G emituje pole torsyjne”. Tych nagrań teraz też już nie ma (chyba), ale nie trzeba ich oglądać, czy też wchodzić na oficjalną stronę „całkowicie niezależnego dziennikarza, charyzmatycznego znawcy tematów medycznych”, żeby wiedzieć, o co chodzi. Wystarczy wejść w pierwszą lepszą sekcję komentarzy pod newsem o szczepieniach, które niczym perhydrol wylały się po internecie w następnych miesiącach.
Ze smutniejszych rzeczy, był też finał „BoJack Horseman”, co znaczy tyle, że od roku nie wychodzi mi z głowy „Mr Blue” Cathrine Feeny. A cała reszta 2020 była jednym wielkim swoistym crossover episode.

Luty
Wiecie, co się pojawiło na początku miesiąca? Nasza duma narodowa, majstersztyk polskiej kinematografii. Z ziemi polskiej do włoskiej. Nawet jeśli ktoś mówi, że nie widział „365 dni”, to i tak pewnie gdzieś tak na 99% jest całkowicie odwrotnie. Nie bez powodu ten… film utrzymywał się w Top 10 w wielu krajach na świecie, przez dłuższy czas niż powinien. Chcąc nie chcąc, wszyscy wiemy, kim jest Massimo, znamy „baby girl”. I wielu z nas wolałoby zapomnieć o tym filmie tak sprawnie, jak wiele osób zapomina o tym jak żywa jest kultura gwałtu, i jak łatwo „365 dni” się w nią wpisuje.
Ale za to idealnie przed Walentynkami zadebiutowało dzieło Netflixa z kategorii reality. „Love is blind”, o którego istnieniu albo po prostu zapomniałam, albo wyparłam z pamięci. A przynajmniej kompletnie nie kojarzyłam, że to było zaledwie niecały rok temu. Bardzo łatwy do obejrzenia na raz, szczególnie jeśli nie żal ci twoich ostatnich szarych komórek. Poziom bycia „binge-watch-worthy” jest równy wysypowi memów na temat serialu, i tak też było w tym przypadku. Ale niech pierwszy więc rzuci kamieniem, kto nie śmiał się z memu z Jessicą.
A jak już mowa o memach (chociaż tutaj o niczym innym w sumie nie mówimy), to w tym czasie witamy na świecie pełnoprawne, choć rozwijające się memy o pandemicznych nietoperzach.
Z lepszych rzeczy, nie zapomnijmy tego pięknego momentu:
Marzec
W marcu była kulminacja tego, o czym internety szumiały przez ostatnie lata, a także cudownym przykładem tego, jak potężne i wpływowe mogą być media społecznościowe. Na fali – a nawet nie na fali, ale w wyniku tsunami #MeToo na brzeg został wypluty Harvey Weinstein, w końcu prawomocnie skazany na 23 lata więzienia.
W tym czasie kolejne kraje zaczęły się zamykać, w Polsce pierwszy przypadek był w Zielonej Górze – fakt wart odnotowania, bo pan nadal nie trafił do „Tańca z gwiazdami”. Chociaż na początku mówił, że „coś mi tak było zimnawo”, wyszedł z tego, by udzielać wywiadów i stać się twarzą memów. Beata Kozidrak uczyła nas myć ręce, Włosi śpiewali na balkonach, a polscy ratownicy medyczni ratowali życia w rytmie „Ghostbusters”. Więcej nie wymieniam, bo po prostu się nie da. Co jak co, ale pandemia jest i będzie bardzo owocnym tematem analiz medioznawców.
Na szczęście co wspaniałomyślnie nadeszło pod koniec miesiąca, gdzie „każdy dzień to replay na bezludnej wyspie”, to memy z Tiger Kingiem. Sam „Tiger King” wraz z Carole Fucking Baskin też, ale jednak głównie memy.
Kwiecień
Trendów z TikToka tu nie opisuję, po pierwsze dlatego, że było i jest ich zbyt wiele, a po drugie – nie mam TikToka. Jednak warto zauważyć, że chociaż aplikacja istniała już od 2017 roku, to właśnie w 2020 podbiła świat, gdzie wszyscy w jakiś sposób oglądali viralowe filmiki (słowo „viralowy” też przeżywa w ten sposób – w pewien sposób – drugą młodość), udostępniali również na innych platformach oraz o nich mówili, nawet jeśli nie mieli tam konta, czego sama jestem tego przykładem w tym momencie, pomimo tego, że nazywają tam ludzi urodzonych w latach 90. starymi. TikTok przekroczył rekordową dla siebie ilość 2 milionów ściągnięć z appstore na urządzeniach mobilnych właśnie w kwietniu.
W połowie miesiąca TVP Info przedstawiło błyskawicę Strajku Kobiet do „hitlerowskiego symbolu”. W odpowiedzi redakcja została zalana logami AC/DC, Poczty Polskiej, znaczkami Opla i czołami Harrego Pottera. I tak, sprawa głównie wypłynęła przy okazji strajków pod koniec października, bo ta dogłębna analiza była wtedy najczęściej powtarzana, ale początkowo było to już podawane w kwietniu, kiedy to się już chyba strategicznie szykowali na kontrofensywę pół roku później.
W tym miesiącu też Tinder wprowadził opcję Passport za darmo do końca lockdown’u (tego pierwszego, więc to były chyba z dwa miesiące?), umożliwiając przeglądanie każdego miejsca na Ziemi, o jakim tylko można pomyśleć. I tak, na Spitsbergenie też używają Tindera. „Czujemy się zainspirowani tym, jak ludzie używają Tindera, by być ze sobą i dla siebie nawzajem, i chcemy podsycić te płomienie społecznej solidarności”, powiedział (mniej więcej – lepiej to brzmi po angielsku, bo ja tłumaczką niestety nie jestem) Elie Seidman, CEO Tindera. W związku z tym Tinder też uruchomił ostrzeżenie o zachowaniu ostrożności w związku z ewentualnym spotykaniem się na żywo. #SafetyFirst
To też miesiąc, kiedy ludzie się ubierali w poduszki, co brzmi niby tak prosto, jak i absurdalnie, ale to jest coś, co Doda jakimś cudem zdołała zrobić źle.
Maj
Jak w kwietniu i na początku maja było „Polacy do urn” (z rysunkiem urny, i to wcale nie tej wyborczej), tak w związku z tym, mniej więcej maju narodziło się słowo, które parę miesięcy później miało się stać Młodzieżowym Słowem Roku, po to, by potem nim jednak nie być. Mem, który był udostępniony z minimum 70 milionów razy.
In Poland we don’t say “YOLO”, we say “wybory korespondencyje” and I think it’s beautiful. In Poland we don’t say “hello, nice to see you”, we say “k*rwa, wejść do was na to czwarte piętro” and I think it’s beautiful. In Poland we don’t say “work of art”, we say “moje dziecko by to namalowało” and I think it’s beautiful.
Dowiedzieliśmy się, co łączy Matę, Taco, Tatę Maty, Podsiadło, Łonę, Krysytnę Czubównę i Gracjana Roztockiego – pośrednio doprowadzili do ostrego cienia mgły. Nie przeżywajmy tego jeszcze raz. Albo może jednak tak – jak to prezydent naszego kraju w środku pandemii nagrywa filmik do #hot16challange2, który zbiera pieniądze na zbiórkę dla pomocy pracownikom służby zdrowia w walce z koronawirusem.
Maj dostarczył nam zarówno aferę metkową z Veclaim Jessiki Mercedes i Fruit of the Loom w rolach głównych, podczas której dowiedzieliśmy się „odszyte, uszyte, szyte to jest to samo :)”, jak i X Æ A-12 Elona Muska, które potem zostało zmienione na X Æ A-XII, tylko dlatego, że kalifornijskie prawo nie pozwala na cyfry w imieniu na akcie urodzenia.
Czerwiec
Zniesienie lockdownów (a przynajmniej np. w Holandii 1 czerwca zostało zniesionych wiele obostrzeń), wyjście na zewnątrz, do kawiarni i… na protest. Koniec maja i początek czerwca to manifestacje poparcia dla Black Lives Matter. Relacje, informacje, infografiki, oraz „jak się przygotować na protest vol. 1”.
I nadchodzące miesiące, podczas których można było powiedzieć tekst na przywitanie, z którym czekało się trzy miesiące – „Nie widziałem cię od pomoru”.

Lipiec
Wspominając krótko o debacie Duda – szklanka wody i wybory, który tym razem odbyły się na serio, ale w sumie nie za bardzo, to przypomnijmy sobie o tym, jak to łatwo jest się dodzwonić do prezydenta, podając się za sekretarza generalnego ONZ, któremu niby mówił o tym, że Trump „jeszcze nie dzwonił [w związku z wygraną Dudy], ale może wyśle oficjalne pismo”, jak to Polska ma pandemię „pod kontrolą”, i że Tusk go – Dudy – nie lubi. Tusk odpowiedział na Twitterze, że docenia szczerość Dudy, po tym jak rosyjscy pranksterzy opublikowali nagranie tej pseudorozmowy w internecie.
Były też homobusy – bądź też busy z (dez)informacjami na temat aborcji – zatrzymywane przez przechodniów, którzy potem byli zatrzymywani przez policję. Niezbyt wesołe, ale to prowadzi nas do…
Sierpień
Gonciarzowej furgonetki proszącej o posmyranie po brzuszku. Oraz Stop Bzdurom i manifestacji wsparcia dla Margot, czyli „jak się przygotować na protest vol. 2”.
Poza tym Macaulay Culkin (Kevin sam w domu) skończył 40 lat.
I chcąc nie chcąc, nie wychodziło nam z głowy „Tylko jedno w głowie mam koksu 5 gram”.
Wrzesień
We wrześniu arcybiskup Jędrzejewski bał się gejów i singli, dając wyśmienity pomysł na nową aplikację randkową o nazwie „Ideologia Singli”.
Tymczasem Krzysztof Bosak stał się couchem, pozwalającym nam na wszystko.

Październik
Nagle wszyscy znają się na tenisie i oglądają wszystkie mecze, szczególnie French Open. Wszyscy znają Igę Świątek od urodzenia i zawsze wiedzieli, że jej się uda. Chociaż parę miesięcy później tytuł Sportowca Roku i tak dostaje piłkarz.
Wszyscy zaczynają grać w szachy. Sprzedaż szachownic wzrasta, a profesjonalni zawodnicy, biorący udział w zawodach, łatwiej zbierają nagrody, bo więcej amatorów staje do gry po jednym seansie „Gambitu Królowej”.
Wszyscy ***** ***, czyli „jak się przygotować na strajk – i zatrzymania przez policję, i jak legitymacja poselska lub prasowa nie chronią przed dostaniem gazem po oczach vol. 3”.
Na koniec miesiąca, pomimo tego, że wirus był pod kontrolą i pokonaliśmy go już z pięć razy, jakimś cudem wraca – no kto to mógł przewidzieć. COVID-19 zaprzepaścił marzenia polskiej prawicy o tym, że Polska już nigdy nie będzie czerwona.
Nie zapominajmy też o dramie Reżyser Życia vs Gargamel. Gargamel opublikował filmik, analizę raczej, wymieniającą dokładnie wszystko, co w działalności Reżysera Życia jest nie tak. Od współpracy z Funduszem Narodowym po nagraniu filmiku o tym, jak to młodzież LGBT jest dyskryminowana, przez rasistowskie żarty, po hajzerowanie. W odpowiedzi Reżyser Życia zaskoczył i… trochę przyhajzerował, następnie robiąc swój profil na Instagramie prywatnym na parę miesięcy (głównie ze względu na hejt jaki się na niego wylał). Obecnie Daniel Rusin (Reżyser) jest już publiczny, tworzy dalej i podobno składa pozwy.
Listopad
W sferze polsko-polskiej zaczęliśmy miesiąc od #ChryzantemyZłociste, kiedy z dnia na dzień rząd podjął decyzję o zamknięciu cmentarzy, zostawiając sprzedawców na lodzie. Tym razem prezydent nie nakłaniał do wpłacania na zbiórkę. Był też Don Stanislau, który nic nie widział, nic nie wie, nic nie słyszał, nikogo nie zna, i w ogóle, panie, on w ogóle w żadnym Watykanie nie był.
W sferze kulturalnej mieliśmy za to np. „The Crown” z Dianą jeżdżącą na wrotkach po Pałacu Buckingham i Dianą w t e j jednej scenie, oraz McDreamiego pojawiającego się ponownie w „Grey’s Anatomy”, wywołując tym sensację wśród widzów obecnych i przeszłych, i prawie nakłaniając mnie do nadrobienia ostatnich sezonów.
A jak już o seansach mowa, to nie zapomnijmy o sferze Edytowo Górniakowej, bo wtedy to pani Górniak zaszczyciła internet live’m, w którym mówiła o statystach leżących w szpitalach zamiast chorych, jak w maseczkach „wdychamy własne spaliny” oraz że na koronawirusa wystarczy witamina D i oregano. Przyroda nienawidzi pustki, więc tę wyrwę po Ziębie coś musiało zapełnić. Potem miała innego live’a, w którym poinformowała o rezygnacji z Instagrama, na którym jest do dzisiaj.
Grudzień
Kiedy wszyscy myśleli, że ciągłe przekładanie jest nieodłączną już tożsamością gry, CD Projekt Red wypuszcza w końcu „Cyberpunk 2077”. I niby dobrze, niby niemożliwe stało się możliwe, a niby też niedobrze. Oskarżenia dotyczyły głównie jakoby świadomego tuszowania stanu produkcji na starszych platformach, a więc wprowadzanie konsumentów w błąd. CD Projekt wydał oświadczenie z przeprosinami, przyznając, że działania były niewłaściwe, a sama gra została wydana zbyt wcześnie. O ironio.
Wszyscy morsują.
Cały rok
Robert Makłowicz.